Trening w grupie
Udało się pojeździć w małym peletonie :) Ruszyliśmy o 14 wraz z Marcinem i Grześkiem na lokalne podjazdy. Brzesko mocno zawalone ale w miarę sprawnie wydostaliśmy się z niego. Pierwszy podjazd do Okocimia 'na rozgrzewkę'. Poczarowałem się trochę z Grześkiem, on szarpnął parę razy, ja też ze 2 i tak sobie wjechaliśmy do Okocimia.
Potem spory kawał kiepskiej jakości asfaltu na zjeździe, wyjątkowo tego nie lubię toteż zostałem spory kawał za resztą. Dopiero po zmianie nawierzchni przyspieszyłem i złapałem kolegów. Zaraz po zjeździe rozpoczynamy drugi podjazd: Bocheniec. Grzesiek ruszył mocno, ale zrezygnował z bicia czasu. I tak ma tam koma.
Póki co ;]
Na zjeździe puściłem wodze fantazji i wykręciłem 81km/h, tak szybko tam jeszcze nie miałem okazji jechać. W Dołach szybki sklep i potem w kierunku Gwoźdźca. Na podjeździe ponarzekaliśmy na to co zrobili drogowcy: całkiem dobrą drogę zalali klejem i wysypali na to miliardy małych kamyczków, z czego miliony z nich się nie przykleiły i latały po ramie, kołach i wszystkim. O szybkim zjeździe tą drogą można zapomnieć.
Z drugiej strony góry natomiast, tam, gdzie szosa to jedna wielka dziura złożona z setek małych dziur nie zrobiono nic... Na owym zjeździe przycisnąłem mocno i udało się wykręcić kom'a :> Po zjeździe nastąpił etap dość płaski. Główną drogą pojechaliśmy aż do Wojnicza, z początku ładnie jadąc po zmianach. Potem Grzesiek na chwilę przystanął (telefon?), i się pociąg rozsypał. W Wojniczu skręt pod wiatr i ciśniemy czwórką na Brzesko.
Zanim nastąpiło Brzesko, zjechaliśmy jednak w bok na Łopoń i Biadoliny. Tu znów ładny zaciąg, póki na koniec nie wyskoczył Grzesiek i pozamiatał nas swoim tempem :P Grześka odwieźliśmy pod dom, a ja w towarzystwie Marcina dojechałem do siebie. Wyszedł fajny trening, porządne tempo, sporo górek i wesoło :)
A zdjęcia dziś dzięki Marcinowi ;)
Potem spory kawał kiepskiej jakości asfaltu na zjeździe, wyjątkowo tego nie lubię toteż zostałem spory kawał za resztą. Dopiero po zmianie nawierzchni przyspieszyłem i złapałem kolegów. Zaraz po zjeździe rozpoczynamy drugi podjazd: Bocheniec. Grzesiek ruszył mocno, ale zrezygnował z bicia czasu. I tak ma tam koma.
Póki co ;]
Na zjeździe puściłem wodze fantazji i wykręciłem 81km/h, tak szybko tam jeszcze nie miałem okazji jechać. W Dołach szybki sklep i potem w kierunku Gwoźdźca. Na podjeździe ponarzekaliśmy na to co zrobili drogowcy: całkiem dobrą drogę zalali klejem i wysypali na to miliardy małych kamyczków, z czego miliony z nich się nie przykleiły i latały po ramie, kołach i wszystkim. O szybkim zjeździe tą drogą można zapomnieć.
Z drugiej strony góry natomiast, tam, gdzie szosa to jedna wielka dziura złożona z setek małych dziur nie zrobiono nic... Na owym zjeździe przycisnąłem mocno i udało się wykręcić kom'a :> Po zjeździe nastąpił etap dość płaski. Główną drogą pojechaliśmy aż do Wojnicza, z początku ładnie jadąc po zmianach. Potem Grzesiek na chwilę przystanął (telefon?), i się pociąg rozsypał. W Wojniczu skręt pod wiatr i ciśniemy czwórką na Brzesko.
Zanim nastąpiło Brzesko, zjechaliśmy jednak w bok na Łopoń i Biadoliny. Tu znów ładny zaciąg, póki na koniec nie wyskoczył Grzesiek i pozamiatał nas swoim tempem :P Grześka odwieźliśmy pod dom, a ja w towarzystwie Marcina dojechałem do siebie. Wyszedł fajny trening, porządne tempo, sporo górek i wesoło :)
A zdjęcia dziś dzięki Marcinowi ;)
- DST 73.60km
- Czas 02:36
- VAVG 28.31km/h
- VMAX 81.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Podjazdy 658m
- Sprzęt Giant Cadex CFR2
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj